marzec 24, 2022
Dieta Weight Watchers (Strażników Wagi) – odchudzanie na punkty W czasach, kiedy odchudzanie stało się globalnym biznesem, a informacje o coraz to nowych, cudownych…27 maja 2021
Jak czytać ze zrozumieniem etykiety spożywcze?
Czasy późnego kapitalizmu można opisać jako permanentny ból głowy od przesytu i ciągłego stawania przed koniecznością podejmowania wyborów konsumenckich. Ze sklepowych półek atakują nas krzykliwe hasła i piękne etykiety tysięcy podobnych do siebie składem produktów dostarczanych przez najróżniejszych producentów. Jak odnaleźć się w tym chaosie i jak dokonywać świadomych wyborów zwracając uwagę na to, co rzeczywiście jest istotne na etykietach produktów spożywczych? Czym są dodatki, ulepszacze, regulatory etc.? W tym wpisie postaramy się rozwiać Wasze wątpliwości!
Czym są dodatki do żywności i czy jest się czego bać
Technologia produkcji spożywczej zmienia się z dnia na dzień. Coraz więcej wiemy o tym, jak zautomatyzować procesy produkcji, ale też o tym, jak minimalizować koszty i maksymalizować dzięki temu marżę… ale nie tylko. Dzięki tak prostym zabiegom jak pasteryzacja, fermentacja czy zakwaszanie możemy zachować świeżość naszych produktów znacznie dłużej, a więc korzystają na tym wszyscy – i wytwórcy i konsumenci. Gdyby chcieć cofnąć się do czasów przedprzemysłowych, to może i mielibyśmy lepszej jakości lokalne wędliny, ale nie moglibyśmy się cieszyć np. smakiem chorizo. Może mielibyśmy smaczne lokalne jabłka, ale już niekoniecznie banany czy ananasy. Gdyby z kolei zrezygnować np. z kwasu askorbinowego, który w żaden sposób nie wpływa na smak czy wartości odżywcze produktu, to nasz jogurt z kawałkami mango nie wyglądałby tak ładnie jak zazwyczaj. Dodawany jest bowiem tylko po to, by zachować odpowiednią konsystencję lub kolor danego produktu oraz zabezpieczyć go przed rozwojem patogenów. Tego typu przykładów są tysiące, dlatego warto pochylić się nad tym, czego warto się bać, a co kompletnie nie jest dla nas szkodliwe.
Nie taki diabeł straszny, ale…
Podczas zakupów dobrze jest zachować zdroworozsądkowe podejście. Dodatki do żywności zanim trafią do naszych ulubionych produktów muszą przejść szereg procedur pod względem bezpieczeństwa dla zdrowia. Należy mieć świadomość, że wszystkie produkty dostępne na rynku są dla nas bezpieczne. Są też takie, które dopiero po wielu latach notorycznego stosowania mogą wspomagać powstawanie konkretnych schorzeń czy dolegliwości, ale pamiętajmy, że największym zagrożeniem dla naszego zdrowia jest przede wszystkim ilość spożywanych produktów. bo prowadzić może do otyłości i związanych z nią wielu jednostek chorobowych.
Zabiegi, które stosują producenci, by „wywieźć nas w pole” i odciągnąć naszą uwagę od składu prawdziwego składu produktów:
- sok z maliną, to nie sok z owoców malin – może ich tam w ogóle nie być,
- jogurt truskawkowy z dodatkiem aromatu truskawkowego, to nie jogurt z truskawką, prawdopodobnie użyto do niego także barwnika o nazwie Koszenila, pozyskiwanego z wysuszonych, zmielonych owadów, zwanych czerwcami kaktusowymi (sic!)
- „bez konserwantów” na etykiecie jogurtów – zgodnie z literą prawa UE jogurty produkt z konserwantami nie może nazywać się jogurtem, gdyż hamowałoby to rozwój bakterii, które prowadzą do jego powstawania, zatem każdy jogurt jest bez konserwantów, ale nie każdy producent używa tego jako chwytliwego niby-eko hasła.
- określenie „wiejskie”, mimo że do produktu użyto substancji konserwujących – to bardzo standardowy zabieg mający przywoływać u nas sielskie skojarzenia, jednak w tradycyjnych metodach produkcji nie stosuje się konserwantów
- „tradycyjny smak”, „staropolski”, „100 % naturalny”, „domowy” – te hasła nie są zastrzeżone dla konkretnych technik czy zakładów wytwórczych, więc używa się ich na potęgę jako wytrychów do naszej świadomości,
- „parówki 100% z szynki” – pytanie brzmi – z czego zrobiona jest szynka…
- „chleb orkiszowy” – natomiast w składzie mamy go zaledwie 3%, a pozostałe składniki to mieszanki innych mąk. Na ten moment niestety prawo nie reguluje jaki % mąki musi zostać użyty, aby móc chleb określić jej mianem, więc tutaj producenci bardzo często nadużywają określeń, których raczej nie powinni,
- „chleb ciemny” – bardzo często jego kolor uzyskuje się za pomocą barwników, m.in. zakazanego już karmelu, który ma sugerować, że jest to chleb z mąki razowej, ale jego konsystencja w ogóle na to nie wskazuje.
Kto to wszystko kontroluje
Aby zrozumieć jak postępuje proces certyfikacji/ dopuszczania produktów spożywczych do obrotu należy zacząć od wartości ADI: jest to wartość, która wskazuje dozwoloną ilość danej substancji pobieranej z żywnością, wodą, powietrzem, lekami w ciągu dnia. Niestety, te wartości nie są dostępne dla nas na etykiecie, ale są one jasno określone w rozporządzeniach, których przestrzegania pilnuje kilka instytucji:
- Ministerstwo Zdrowia
- Instytut Żywności i Żywienia
- Państwowa Inspekcja Sanitarna
- EFSA (European Food Safety Authority)
- Komisja Ekspertów do spraw Dodatków do Żywności
Oznacza to, że nawet jeśli jakiś produkt posiada substancje szkodliwe dla naszego organizmu, to musielibyśmy spożyć je w znacznie większych ilościach niż to fizycznie możliwe, aby wywołały one niepożądany efekt. Pozwala to jednak zastanowić się nad tym, co i jak często chcemy jeść.
Pięć złotych zasad czytania etykiet
Aby lepiej odnajdować się w gąszczu informacji, które producenci często chcą przed nami ukryć przestrzegaj tych 5 zasad, a gwarantujemy, że ustrzeżesz się przed niejedną niezdrową pomyłką.
- Kolejność składników na etykiecie ma znaczenie. Na samym początku jest produkt, którego jest najwięcej i po nim kolejno każdy ze składników, w zależności od jego procentowego udziału w całej masie produktu. Łatwo więc o wniosek, że jeśli jest to np. cukier to jasna wskazówka, żeby się zastanowić czy na pewno chcemy go kupować.
- Im krótsza liczba składników potrzebnych do wytworzenia danego produktu, tym lepiej.
- Zawartość procentowa – jeśli koncentrat pomidorowy zawiera 70% pomidorów to warto doczytać czym jest pozostałe 30%.
- Ograniczajmy produkty, które składem przypominają lekcję chemii, z której kompletnie nic nie rozumiemy.
- „Zużyć do” – oznacza ostateczny termin przydatności do spożycia gwarantowany przez producenta, natomiast „zużyć przed” to data minimalnej trwałości, do której prawidłowo przechowywany produkt zachowuje wszystkie swoje właściwości. Warto więc zwracać uwagę na produkty, które charakteryzują się możliwie najkrótszymi datami „zużyć przed”.
Podsumowując
Dodatki do żywności pełnią wiele funkcji, nie zawsze są niebezpieczne i nie zawsze trzeba ich kategorycznie unikać. Warto zachować zdrowy rozsądek podczas zakupów i wybierać dla swojego zdrowia, to co najlepsze. Bądźmy czujni podczas zakupów, szczególnie na chwytliwe hasła, gdyż mogą one służyć jako zasłona dymna, by odciągnąć naszą uwagę od czytania tyłu etykiet. Ostatecznie nic nas nie kosztuje 15 sekund rzucenia okiem na skład produktu, a sporo możemy dzięki temu zyskać! No, zatem powodzenia podczas kolejnych zakupów! 😉
Polecane

styczeń 03, 2021
Nowy rok, nowa ja! Czyli jak wytrwać w postanowieniach noworocznych? Wraz z pierwszym dniem stycznia wielu z nas rozpoczyna pracę nad listą noworocznych postanowień. Na…
wrzesień 16, 2020
Twój wygląd, a Twoja dieta… czyli co jeść, by pięknie wyglądać i zdrowo żyć? Odpowiednio zbilansowana dieta umożliwia nie tylko utrzymanie prawidłowej masy ciała i poprawnego funkcjonowania organizmu. Sposób…