Dietetyka, szczególnie w ostatnich latach, obfituje w coraz to nowsze trendy i wraz z postępem nauki kreuje zupełnie nowe kierunki rozwoju. Część z nich zostaje z nami na dłużej, o innych szybko zapominamy. W ostatnim czasie coraz częściej możemy usłyszeć o diecie Locavore. Jej idea jest bardzo prosta, bo pomimo egzotycznie brzmiącej nazwy, zachęca ona do konsumenckiego patriotyzmu, ograniczenia naszego śladu węglowego oraz wspierania lokalnych dostawców. Jeśli chcecie dowiedzieć się czym dokładnie jest ten nurt – zachęcamy do lektury.  

Sam termin locavore powstał jako zbitek słów local – lokalny i dołożonej do niego końcówki zaczerpnięta z wyrazów carnivore/ herbivore (mięso/ roślinożerca), czyli w wolnym przekładzie jedzący lokalnie. Założenia diety Locavore wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych i polegają na kupowaniu sezonowej i lokalnej żywności – dostępnej tu i teraz dzięki naturalnemu uwarunkowaniu geograficznemu i klimatycznemu. Już od dłuższego czasu w krajach wysoko rozwiniętych dominuje moda na zdrowe odżywianie, produkty ekologiczne i życie wg zasad zero waste. Do tych trendów kilka lat temu dołączyło zjawisko świadomego wybierania produktów spożywczych. I choć coraz częściej chętnie sięgamy po produkty polskich marek, mało kto z nas wie, że kierowanie się właśnie tą zasadą określamy na świecie mianem locavore. Bycie locavore ma na celu ograniczenie produktów importowanych, które przybyły do nas tysiące kilometrów, na rzecz tych, które zostały wyprodukowane lub wyhodowane w naszym kraju, a najlepiej nawet regionie.

Dieta Locavore, a środowisko 

Posłużmy się przykładem. Pochodząca z USA  fotografia obok ukazuje opakowanie owoców w zalewie, na którym widniej napis „gruszki wyhodowane w Argentynie, pakowane w Tajlandii”. Jak łatwo obliczyć – zanim finalny produkt dotarł do konsumenta przebył minimum 29.000 kilometrów (sic!). Nasza wygoda ma więc konkretną cenę…

Kryzys ekologiczny – to temat, który w minionym roku, obok pandemii był poruszany równie często. Epoka późnego kapitalizmy to przede wszystkim skurczenie się świata – wszystko jest teraz w zasięgu ręki i dostępne na już, o ile tylko jesteśmy w stanie za to odpowiednio zapłacić. To z kolei doprowadziło do masowego transportu wszystkiego wszędzie. W Stanach jedzą nasze kiełbasy, a my zajadamy się awokado z Izraela lub pizzą na mące 00 prosto z Italii. Coraz częściej jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze wybory żywieniowe wywierają konkretny wpływ na środowisko naturalne, które co raz przypomina nam o tym, że tak dłużej już być nie może. Stąd idee takie, jak wegetarianizm, weganizm czy nawet fleksitarianizm padają na coraz to podatniejszy grunt. Ograniczenie spożycia mięsa to tylko jedna z możliwości, aby nie przykładać ręki do degradacji naszej planety, ale o tym jak nadmierna konsumpcja mięsa może mieć wpływ na nasze środowisko przeczytacie tutaj.

Co jednak jeśli nie potrafimy obyć się bez mięsa czy ryb? Tutaj z pomocą przychodzi nam właśnie dieta Locavore. Dzięki kupowaniu żywności lokalnej ograniczamy znacznie jej transport, ponieważ wybrane produkty spożywcze docierają do nas pokonując mniejszy dystans. Przyczynia się to do zmniejszenia emisji CO2, mniejszego zużycia paliwa czy nawet prądu oraz jednorazowych opakowań zbiorczych, których wymaga transport dalekobieżny. 

Czy produkty lokalne mogą mieć wpływ na zdrowie? 

Co myślimy, gdy mówimy „produkt lokalny”? Dla nas pierwsze skojarzenia to: świeży, naturalny, prawdziwy, o bogatym smaku i zapachu. Jeżeli produkty kupujemy z zaufanego źródła możemy mieć pewność, że nie zawierają one dodatkowych konserwantów czy sztucznych ulepszaczy. Dlaczego? Bo nie muszą być konserwowane przed daleką podróżą. Dodatkowo, produkty lokalne spożywane są w geograficznych okolicach ich zbioru, a więc w czasie kiedy ich wartość odżywcza oraz „smakowitość” są najwyższe. Stosując dietę wg zasad locavore, mimowolnie wprowadzamy do swojego jadłospisu różnorodność – sięgając zawsze po produkty sezonowe. Tym samym w Polsce jesienią dominować będą jabłka czy dynie, natomiast latem na naszym talerzu zagoszczą np. owoce jagodowe. 

A kiedy mam chęć na awokado?

Odpowiedź jest prosta – zjedz! Wg założeń diety, a może bardziej sposobu życia jakim jest Locavore, produkty importowane powinniśmy ograniczać w miarę możliwości, ale wcale nie musimy ich zupełnie wykluczać. Tak więc gdy mamy ochotę na produkty, których nie znajdziemy w domowym ogródku i nie oprzemy się pokusie wcale nie zaburzy to całej idei naszego uczestnictwa w ruchu Locavore. Pamiętajmy jednak o tym, aby na co dzień wybierać produkty pochodzące od lokalnych dostawców i aby to właśnie w nie obfitowała nasza lodówka i talerz. 

Aby szczególnie jednak zachęcić Was do rozważnego wybierania kupowanych produktów spożywczych – polecamy zapoznać się ze stroną, która szybko wskaże Wam jakiej wielkości zużycie wody, prądu, paliwa oraz emisję CO2 generuje Wasz zakup danych produktów spożywczych w ciągu roku. Zaciekawieni? To zapraszamy tutaj.

Lokalna żywność – gdzie ją znaleźć? 

Jeżeli mieszamy w małej miejscowości znalezienie lokalnych produktów nie powinno przysporzyć nam problemów. Popularne targowiska czy nawet przydrożne stoiska obfitują w sezonowe warzywa i owoce. W takich miejscach łatwo znaleźć nawet regionalny nabiał czy jajka. Jeżeli jednak mieszkacie w większej miejscowości z pomocą – jak zawsze – przychodzi Internet.

• aplikacje – np. polska smakuje “to miejsce, w którym gromadzone są informacje o regionalnych producentach żywności i oferowanych przez nich produktach oraz miejscach ich sprzedaży.” Do pobrania tutaj. 
• strony internetowe: np. „Lokalny rolnik” lub „paczka od rolnika” czy „pora na pola„

Czy catering może być lokalny? 

Dieta Locavore niesie ze sobą wiele korzyści i uważamy, że ten trend powinien zostać z nami na zawsze. Skorzystamy z niego nie tylko my jako konsumenci, ale także lokalni producenci żywności, środowisko oraz cała lokalna gospodarka. To szczególnie ważne w czasach aktualnie panującego covidowego marazmu.

My jesteśmy zdecydowanie na tak, dlatego pomimo braku wcześniejszej znajomości fachowej nazwy, zasady locavore są z nami od samego początku istnienia FitLab catering, bo co najmniej 85% wszystkich produktów, których codziennie używamy do przygotowania Waszych zestawów pochodzi właśnie z Polski. Chcecie się przekonać? 😉 

Zamawiam lokalnie!